sobota, 13 października 2012

Orient pod prysznicem, czyli Palmolive Ayurituel energy, żel pod prysznic z drzewem sandałowym i imbirem

Od żeli myjących nie wymagam jakichś szczególnie wyszukanych właściwości.
Wystarczy, żeby nie wysuszał skóry i ciekawie pachniał. W tym prym wiedzie Balea.
Ale z braku tejże zmuszona byłam zakupić coś innego. I tak trafiłam na orientalną serię Palmolive.
Musze przyznać, że to bardzo przyjemny produkt, zapach akurat na coraz zimniejsze wieczory i kąpiel po wyczerpującym joggingu.





6 komentarzy:

  1. hehe podpisuje się pod Twoją opinią :)
    Moja Balea mi się własnie skonczyla (mialam taka z olejkami) i trafilam na promocje w biedronce. Zaryzykowalam i jestem strasznie zadowolona. Zapach bardzo ciekawy , inny niz wszystkie inne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie bardzo przepadam za orientalnymi zapachami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham ten zapach :) ogólnie kocham tą całą serię, trafia w 120% w moje gusta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też o nim pisałam ostatnio:) Zapoznaj się z moją opinią jeśli masz ochotę: http://kalejdoskopagaty.blogspot.com/2012/10/dez-orient-acja.html

    OdpowiedzUsuń