Dzisiejszy dzień spędziłam na fantastycznym pikniku zorganizowanym na "Rancho u Marka" w Bargłówce, gdzie pojechaliśmy z chłopcami z ośrodka pomocy społecznej w Pilchowicach.
Piękna pogoda, czyste powietrze i fenomenalna karkówka z grilla z musztardą i pajdą wiejskiego chleba.....pycha.
Powrót do domy byłby znacznie szybszy, gdybym sobie nie przypomniała, że w Silesii otwarty jest już salon Gap-a :)
Moi chłopcy nie protestowali, mniejszy spodziewał się zresztą obiecanego prezentu na dzień dziecka, a większy nie miał wyjścia. W Gapie każdy poszedł do półek dla niego przeznaczonych: mnie spodobała się koronkowa sukienka, mężowi nic, a małemu śliczna niebieska polóweczka. Jednogłośnie stwierdziliśmy jednak, że z zakupami poczekamy do wyprzedaży:)
Nie mogłam jednak nie wstąpić do The Body Shop. Mam sentyment do tego sklepu z czasów, kiedy mieszkałam w Basingstone w Anglii, gdzie każdego dnia zaglądałam do TBS mieszczącego się w przejściu do dworca autobusowego. Ehhh, to były czasy......
Oto moje zakupy, oczywiście z mojej ukochanej linii zapachowej, żadne nowości mnie nie kręcą, shea kocham pod każdą postacią...
jak ja lubię TBS :D ale tych nowości jeszcze nie mam..
OdpowiedzUsuńJeszcze niedawno TBS mnie nie pociągał:D a teraz...jak jestem w Scc to zawsze muszę tam wejść:D
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie!! :)
mnie zawsze:) i też zawsze wchodzę:)
UsuńJuż pędzę!!!
Jestem bardzo ciekawa olejku TBS:) Prosiłabym o recenzję, jak tylko go przetestujesz:)
OdpowiedzUsuń